Dziennik Emilii z Beniowskich Wróblewskiej 1860–1870

Dziennik Emilii z Beniowskich Wróblewskiej 1860–1870, Wilno, styczeń 1862 r., k. 77r.
Opis archiwalny
Manuskrypt w skórzano-płóciennej oprawie, ciemnobrązowego koloru, wymiar okładki 22,0 × 17,0 cm. Na wewnętrznej stronie przedniej okładki w lewym górnym rogu napis czarnym atramentem „Dziennik Emilkilji W.”, prawdopodobnie sporządzony przez Eustachego Wróblewskiego, który porządkował spuściznę żony po jej śmierci. Poniżej zapisana ołówkiem sygnatura S-17-b). Na wewnętrznej stronie tylnej okładki w prawym górnym rogu naklejka dawnej Biblioteki Wróblewskich z sygnaturą „Lit. Rkp. № 236/III. Na k. 1r wyśrodkowany tytuł czarnym atramentem: Dziennik / Emilji z Beniowskich / Wróblewskiej / 1860‒1870. Na wyklejce w lewym górnym rogu zapisana ołówkiem obecna sygnatura F9-236. Numerację archiwalną ma 170 kart, 9 stron jest pustych. Jeden wpis (z 16 marca 1860 r., k. 16) został wyrwany.
Częstotliwość wpisów
1860 r. – 43 wpisy; 1861 r. – 25 wpisów; 1862 r. – 26 wpisów; 1863 r. – 6 wpisów; 1864 r. – 5 wpisów; 1865 r. – 9 wpisów; 1866 r. – 5 wpisów; 1867 r. – 2 wpisy; 1868 r. – 4 wpisy; 1869 r. – 17 wpisów; 1870 r. – 11 wpisów; ostatni wpis w październiku 1870 r. Dłuższe przerwy w prowadzeniu dziennika wystąpiły w 1863 r. Wpisy pojawiają się rzadziej w drugiej połowie roku – co dwa miesiące (lipiec–sierpień), a nawet co trzy (październik–listopad–grudzień). Po śmierci syna Władysława 3 października 1863 r. diarystka nie pisała prawie przez pół roku – do lipca 1864 r. „Trzy wielkie miesiące milczenia”– jak sama podaje w dzienniku – nastąpiły od kwietnia do sierpnia 1866 r. Jeszcze dłuższa przerwa w pisaniu, ponad pół roku, trwała od sierpnia 1866 r. do kwietnia 1887 r. Obecność tylko dwóch wpisów w 1867 r. tłumaczy pobyt Wróblewskiej w Londynie po śmierci ojca. W bardzo obszernym wpisie z 13 listopada 1867 r. podaje, że po smutnej podróży powróciła do rodziny (k. 130v).
Opis treści
Diarystka rozpoczyna dziennik w styczniu 1860 r., a początek nowego roku skłania ją do snucia refleksji nad szybkim upływem czasu i przemijaniem uroków młodości: „dziś chociażem nie stara / jeszcze, lecz pierwsze piękne dni młodo- / ciane już dawno uleciały, weszłam / na drogę rzeczywistości _ nie szukam / kwiatków, nie gonię ułu- / dnych widziadeł, widzę jasno cel życia mego” (k. 2r). Tym celem jest walka z własnymi słabościami, Wróblewska wręcz nazywa siebie „istotą słabą” (k. 2v) i tłumaczy się z braku męstwa i woli.
W centrum rozważań diarystki w tym dzienniku znalazła się problematyka pracy nad sobą, samokształcenia, by jak najlepiej wypełniać rolę (czy wręcz misję) matki w wychowaniu i kształtowaniu postawy społecznej syna: „Ja chcę być dobrą Matką, ja chcę moje / dziecię wychowywać na członka poży- / tecznego społeczności […] nie można tego uczynić / bez wykształcenia siebie samej, wy- / kształcenia głębokiego, umysłowo- / moralnego _ trzeba więcej czytać” (k. 3). Zamierza w kwestii lektur zasięgnąć porady u swojego dawnego profesora z pensji, Aleksandra Zdanowicza, który ma bogatą bibliotekę. Postanawia też czytać „pisma publiczne”, by iść z postępem wiedzy o własnym kraju i innych państwach, a to potrzebne do obywatelskiego wychowania syna: „trzeba więc go tak / usposobić by gotów był na wszystko / czego po niem społeczność zażądać może” (k. 3v). Przekonanie Wróblewskiej o potrzebie pracy wychowawczej wypływa z motywów religijnych i patriotycznych: „Do pracy więc do pracy matko chrześcijanko! / matko polko” (k. 4r).
Jednak wciąż oskarża siebie w dzienniku o zaniedbania, opieszałość, „ospalstwo moralne”: „Trzeci już miesiąc zawitał z kolei, / a jam co zrobiła, wiele dobrych zamiarow / postanowień, i nic więcej!” (5 marca 1860 r., k. 11r), szuka oparcia w Bogu: „Boże Ty jeden podzwignąc i podnieść mię / możesz” (jw.). Wielki Post daje okazję do poprawy, umartwienia: „ducha karcic mogę, / zwyciężać swe lenistwo, niechęcie, miłość / własną, wyrabiać w sobie zaparcie się / siebie dla Boga i dla ludzi, oto post dla mnie / możebny i konieczny” (jw., k. 11v).
W szczegółowy sposób opisuje diarystka działalność charytatywną Anieli Dąbrowskiej i powstanie w Wilnie Towarzystwa Pań Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo. Towarzystwo zajmowało się niesieniem pomocy dla najuboższych: zakładano ochronki dla dzieci, pielęgnowano chorych, wspierano materialnie potrzebujących. Emilia Wróblewska marzyła o założeniu w ramach Towarzystwa „szkoły dla dobrych sług”, jednak nie otrzymała w tym względzie wsparcia od męża – Eustachego Wróblewskiego.
Choć w pierwszym (panieńskim) dzienniku Emilia (wówczas Beniowska) odcinała się od ruchów emancypacyjnych, to kiedy jest starsza, potrafi spojrzeć na kobietę, która wychodzi z kręgu tradycyjnie przypisanych jej ról, inaczej. Relacjonuje spotkanie u znajomej z jej krewną, która oddaje się oryginalnym zajęciom. Przyznaje, że ta kobieta, choć ekscentryczna, jednak jej się spodobała, chciałaby ją bliżej poznać, by dowiedzieć się, czy umie pogodzić swoje pasje z obowiązkami dobrej matki, żony, gospodyni (8 marca 1860 r., k. 13r).
Diarystka dzieli się swoimi przeżyciami, wynikającymi z nieudanego życia małżeńskiego, jeden wpis o mężu (z 16 marca 1860 r.) został wyrwany z dziennika. O braku miłości ze strony Eustachego wspomina w trzecią rocznicę ślubu: „Trzy lata jak jestem żoną! _ / Trzy lata, tęsknoty, za uczuciem, za miłością / lecz której pragnęłam którą wybudzić miałam / nadzieję _ dziś czas już porzucić te marne / rojenia” (16 lipca 1860 r., k. 36v). Przez trzy kolejne lata Emilia zupełnie pomija w dzienniku tę rocznicę. W siódmą wyznaje, że jeszcze nie ma „pokoju w duszy” z powodu przeżyć małżeńskich (16 lipca 1864 r., k. 103), w jedenastą – wciąż gotowa jest nieść pomoc i umilać życie mężowi (16 lipca 1868 r., k. 136v). W dwunastą rocznicę ślubu, patrząc na służącego do mszy w kościele św. Janów najstarszego syna Tadeusza, dochodzi do wniosku, że musi całą swą miłość skierować na niego. Już bez wewnętrznej rozpaczy dokładnie uświadamia sobie: „Żona jam memu / Eustachemu całkiem niepotrzebna ani do życia / ani do szczęścia” (16 lipca 1869 r., k. 146v–147r). Po raz ostatni wyznaje miłość do męża, nazywając go „bratem, mężem, przyjacielem” (jw., k. 147v). Emilia ma nadzieję, że Eustachy otrzyma od dzieci tę miłość, której nie było w ich życiu małżeńskim. Po roku w rocznicę ślubu dziękuje Bogu za możliwość bycia „żoną, matką, gospodynią, panią” (16 lipca 1870 r., k. 167r). Te obowiązki uznaje za „wielkie i piękne” i już nie wspomina o rozczarowaniu nieudanym małżeństwem.
W czerwcu 1860 r. Emilia Wróblewska przygotowuje się do porodu, oczekuje narodzin Marii. Bardzo boi się rozwiązania, obawia się śmierci, porównuje poród do wojny, z której wielu żołnierzy nie powraca: „Lecz podobne przejście dla każdej kobiety jest / tem czém wojna dla żołnierza, wielu po / licznych bitwach wraca zdrowo do do- / mu, a iluż pada ugodzonych pierwszą / kulą _ Teraz więcej niż kiedy myśleć / powinnam o śmierci _ teraz prosić Boga / o litość i miłosierdzie _ o łaskę i pomoc / przebaczenie” (11 czerwca 1860 r., k. 11r).
30 czerwca 1860 r. odbył się chrzest córki. Emilia wraca do sił, w sierpniu sięga po lektury, czyta tłumaczoną z angielskiego na francuski książkę La mission des femmes [tytuł oryginału: Woman’s Mission (1839), autorka: Sarah Lewis] i znajduje w niej wiele pięknych myśli, jak ta, że odrodzenie świata leży w rękach kobiet, „bo one stawiają / pierwsze kroki przyszłych mężów stanu, przyszłych synów ojczyzny, / a charakter ich i całe moralne kształcenie w ręku matek leży _ Wielka odpowiedzialność! Wielkie trudy! Ale też wielka chluba / i wielka zasługa! (5 sierpnia 1860 r., k. 38v). Przytacza długi cytat z książki po francusku (k. 38v‒39r) i konkluduje, że misja Polek musi być prowadzona na szerszą skalę i aktywniej, bo wychowanie „publiczne” jest na Litwie bardziej zaniedbane niż gdzie indziej. Zauważa, jak wielką rolę w kształtowaniu postaw patriotycznych synów odgrywa dobra matka, pod jej kierunkiem „mogą się wykształcić na dobrych / i kochających swą ojczyznę obywateli” (k. 39v). Musi jednak oddziaływać na dzieci nie tylko samymi słowami, ale i „własnym osobistym charakterem” (jw.).
We wrześniu 1861 r. opisuje manifestacje patriotyczne w Wilnie, poprzedzające przygotowania do powstania, odbywające się po nabożeństwach. Łączy je z symboliką Krzyża i zbawienia świata przez cierpienie i mękę: „Dziś miasto nasze i kraj nasz cały / głośno tę prawdę wyznaje _ kupi się / gromadnie koło krzyża _ tuli się / pod jego skrzydła i ochotnie bez ulęknie- / nia bierze go na ramiona _ bo bez cierpienia / bez ofiary bez krzyża niema nieba / niema Ojczyzny! (5 września 1861 r., k. 65v). Patriotyczny, podniosły nastrój odzwierciedla się we wpisach diarystki od września do stycznia 1863 r., pomimo żałoby (po tłumionych manifestacjach), jest w nich nadzieja i wiara w lepszą przyszłość. Przygotowania do powstania mocno rozbudzają jej świadomość, rozniecają potrzebę czynu „kocham Boga, kocham mój / kraj i przed żadną ofiarą się nie uchylę _ […] Dziś wszyscy budzą się do czynu / i ja ze wszystkiemi! (styczeń 1862 r., k. 77r). W styczniu 1863 r., kiedy wybucha powstanie, Emilia jest pełna nadziei: „Ja chcę żyć innem lepszem życiem / i z nadzieją w sercu witam Rok nowy _ / On będzie dla nas zwiastunem lepszej doli!” (k. 99r). Jednak nastrój się zmienia, w kwietniu 1863 r. nie prowadzi wpisów, w maju zamieszcza trzy symboliczne rysunki w postaci ułożonych krzyży z gałązkami, w czerwcu wyjaśnia, że nie pisała długo, bo „boleść gniotła serce […] a uczuć przepeł- / niających duszę dziś i papierowi martwe[mu] / smiało powierzyć nie można! […] Śmierć sama dziś straciła całą swą / okropność” (czerwiec 1863 r., k. 100v).
W lipcu 1863 r. zapisuje przejmujące słowa po klęsce powstania, które oddają przeżywanie traumy w wymiarze wspólnotowym i jednostkowym: „krew _ jęki _ mordy _ pożogi _ poniżenie, / łzy _ wszystkiego rodzaju bole _ oto jest / treść ubiegłego czasu; _ straszna to karta / tak w historyi narodu, jako też w historyi / serca pojedyńczego człowieka, które to wszystko / odczuć musiało nie mogąc temu zaradzić” (lipiec‒sierpień 1863 r., k. 101r). Skutki powstania styczniowego, śmierć i wygnanie jego uczestników, zbiegły się ze śmiercią kilkumiesięcznego syna Władysława (zmarł 3 października 1863 r.). Do lipca 1864 r. Emilia Wróblewska nie prowadzi dziennika. W 1865 r. opisuje przymusowy wyjazd z Wilna sióstr wizytek, z którymi ona i jej matka (Augustyna z Kryńskich Beniowska) były bardzo zaprzyjaźnione, oraz podróż z najstarszym synem Tadeuszem do Londynu, gdzie zapoznaje wnuka z dziadkiem, Bartłomiejem Beniowskim, emigrantem polistopadowym. W latach 1866–1867 diarystka rzadko sięga po dziennik, więcej wpisów pochodzi z późniejszych lat, zwłaszcza z czasu przygotowań starszych dzieci, Tadeusza i Marii, do sakramentu Pierwszej Komunii Świętej. Rok 1868 i 1869 to w życiu Emilii czas przeżywania żałoby po stracie bliskich – 7 listopada 1868 r. pochowała córkę Stanisławę, a 15 lutego 1869 r. odeszła jej matka, Augustyna z Kryńskich Beniowska. Chce uczcić pamięć matki w ten sposób, że podejmie tajne nauczanie dzieci w prywatnych domach. W wyniku represji po powstaniu styczniowym zostały na Litwie zamknięte wszystkie zakłady edukacyjne dla dziewcząt, a nauczycielkom polskiego pochodzenia zakazano pracy w domach prywatnych. W październiku 1870 r. (w swoje 40. urodziny) diarystka podejmuje decyzję, że nie będzie już prowadzić dziennika: „dosyć / pisać o sobie dla siebie choćby / w celu wykształcenia się moralnego” (k. 69r). Postanawia oddać się całkowicie wychowaniu dzieci: „dla nich chcę żyć / pracować, kształcić się” (jw.).
Język i styl
Dziennik ma duże walory literackie, dominuje tu styl podniosły, nacechowanie emocjonalne podkreślają wykrzykniki umieszczane na końcu wypowiedzi. Bardzo poruszające są opisy stanów uczuciowych diarystki, która w sposób literacki wyraża nadzieje związane z powstaniem styczniowym. Słowa, których z kolei używa, by określić cenę, jaką płacą powstańcy i ich rodziny po klęsce tego zrywu, mają ogromny ładunek emocjonalny, wręcz wizualizują skalę traumy, śmierci, cierpienia i bólu. Interesującym chwytem językowym są personifikacje dziennika. Gdy Emilia przerywa na dłużej pisanie, zwraca się bezpośrednio do niego: „przyjacielu mój, powierniku / mych skarg i żalow, gdzieżeś był / że tyle upłynęło czasu a myśmy się / z sobą ani widzieli! (20 sierpnia 1861 r., k. 61v).
Słowa kluczowe
powstanie styczniowe; Towarzystwo Pań Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo; rola matki w wychowaniu dzieci; wychowanie obywatelskie; manifestacje patriotyczne; śmierć dzieci – Władysława i Stanisławy; śmierć Augustyny z Kryńskich Beniowskiej; wyjazd z Tadeuszem do Londynu do ojca Bartłomieja Beniowskiego