Emilia Wróblewska

Kobieta pisząca, matka, nauczycielka, chrześcijanka, obywatelka

Emilia Beniowska przyszła na świat „w pierwszych dniach” października 1830 r. w Kobryniu w guberni grodzieńskiej (obecnie miasto w obwodzie brzeskim w zachodniej Białorusi). Urodziła się „z małżonków ślubnych i szlachetnych”: majora Bartłomieja Beniowskiego (1800‒1867), lekarza w białostockim pułku piechoty Cesarskiej Armii Rosyjskiej, i Augustyny z Kryńskich Beniowskiej (1809‒1869). Adam Lewak, autor biogramu Bartłomieja Beniowskiego w Polskim słowniku biograficznym (t. I, 1935, s. 429) twierdził, że ojciec Emilii nie był szlachcicem, miał pochodzić z zamożnej rodziny żydowskiej z guberni grodzieńskiej. Niepewny jest też dzień urodzin przyszłej diarystki, gdyż metryka chrztu zapisana na kartce przez księdza Wincentego Kuleszę, ówczesnego proboszcza szpitalnego w Kobryniu, została zagubiona. Okoliczności chrztu dziewczynki były później odtwarzane na podstawie zeznań świadków, co znalazło odzwierciedlenie w wypisie z ksiąg konsystorskich biskupstwa rzymskokatolickiego w Wilnie, datowanym na 13 marca 1842 r. Emilia wychowała się bez ojca, bo gdy była niemowlęciem, Beniowski musiał po klęsce powstania listopadowego w 1831 r. emigrować. Za dezercję z armii rosyjskiej i przejście na stronę powstańców groziła mu kara śmierci. Augustyna Beniowska, pozostawiona bez wsparcia męża emigranta, zarabiała na utrzymanie siebie i córki dawaniem lekcji – zarówno w domach prywatnych, jak i w szkołach dla dziewcząt: u sióstr bernardynek w Wilnie oraz u wileńskich sióstr wizytek. Od 1843 r. uczyła na pensji Leokadii Andrzejkowiczowej.

Emilia nie wspomina jednak w dziennikach swojego dzieciństwa źle, była otoczona opieką i miłością babki Anny z Linków Kryńskiej i rodziny wujostwa Leokadii i Józefa Andrzejkowiczów, nie zaznała niedostatku. Wiele zawdzięczała nauczycielce, pannie R., która zajęła się jej edukacją i wstępną nauką francuskiego (F9-183, k. 3v). To, że ojciec ‒ działacz na obczyźnie, wynalazca ‒ żyje, odkryła przez przypadek po 20 latach, a osobiście poznała go w Londynie prawdopodobnie pod koniec 1855 r., gdy była już dojrzałą kobietą. Ceniła go za odwagę, genialną pamięć i prace naukowe, ale najmocniej uczuciowo związana była z matką i jej siostrą, Leokadią z Kryńskich Andrzejkowiczową (1810‒1882), obie zresztą w dziennikach nazywała matkami lub czule buniutkami i obie równo kochała. Jednak dorastanie bez ojca i deficyt uczuć ojcowskich odbiły się niekorzystnie na jej psychice. Po śmierci Beniowskiego Emilia przybyła do Londynu w kwietniu 1867 r., przez kilka miesięcy porządkowała spuściznę ojca. Liczyła, że uda się jej spieniężyć to, co pozostało po projekcie wynalezionej przez niego machiny, która miała zrewolucjonizować druk, i zdobędzie w ten sposób środki zabezpieczające przyszłość dzieci, „ale prócz zawodów i niesprawiedliwości nic nie spotkałam na mej drodze ‒ napisała w dzienniku dla Tadeusza (F9-149, k. 66v) – i zbolała i stroskana, pożegnawszy grób biednego ojca wygnańca, wróciłam do was, drogie dzieci”. Z pobytu w Londynie, który był trudny, ale zarazem ważny dla rozwoju duchowego i intelektualnego diarystki, przywiozła do Wilna zapiski […] O porządku pracy. Noty pedagogiczne (F9-311), zawierające rozważania religijne i egzystencjalno-moralne w języku polskim oraz obszerne fragmenty w języku francuskim dotyczące nauczania i wychowania.

Emilia Wróblewska była kobietą wykształconą, co ją wyróżniało z grona ówczesnych szlachcianek. Edukację zdobywała w domu, potem uczyła się w szkole sióstr wizytek w Wilnie, następnie kształciła się na pensji żeńskiej, prowadzonej przez ciotkę Leokadię Andrzejkowiczową. Pensja ta była ukierunkowana na patriotyczne wychowanie dziewcząt z warstwy szlacheckiej i mieszczańskiej; język polski, historię i literaturę polską wykładał tu wybitny historyk Aleksander Zdanowicz (1805–1868). W maju 1847 r. Emilia otrzymała pozwolenie na wykonywanie zawodu nauczycielki nauczania początkowego. Miała predyspozycje do nauki języków, znała dobrze francuski, niemiecki, rosyjski, w Londynie nauczyła się też angielskiego. Kwalifikacje do nauczania języka francuskiego potwierdziła w Wileńskim Instytucie Szlacheckim, przeprowadzając próbny wykład na temat Traduction et explication de l’Ode de Pompignan sur la mort de Rousseau. Dało to jej w marcu 1848 r. uprawnienia do udzielania prywatnych lekcji z francuskiego. Z zapisków osobistych Emilii Wróblewskiej prowadzonych w ostatnich latach jej życia (por. Moje mysli, sygn. F9-884, 1884?, k. 17v) wynika, że pracy nauczycielskiej, którą traktowała jako misję, poświęcała się przez niemal 40 lat, o czym informuje też inskrypcja umieszczona na nagrobku diarystki na wileńskiej Starej Rossie (Czterdzieści lat dzieci uczyła). Wykorzystywała literaturę naukową, w tym rozprawy filozoficzne i pedagogiczne, w jej zapiskach londyńskich (F9-311, k. 6r) przywoływane są takie nazwiska, jak Bakon z Werulamu (Francis Bacon), Komeniusz (Jan Amos Komeński), Jean Jacques Rousseau, John Locke, Johann Friedrich Herbart, August Hermann Niemeyer, Johann Heinrich Pestalozzi i inni.

Emilia podejmowała się też przekładów książek. Tuż przed śmiercią w 1886 r. – na prośbę syna Tadeusza – przetłumaczyła z angielskiego pracę naukową Bartłomieja Beniowskiego A Handbook of Phrenotypics for Teacher and Student (Londyn 1842). Z francuskiego zaś przełożyła dwa zbiory medytacji religijnych pt. Les Paillettes d’Or (Okruchy złote. Wiązanka malutkich rad dla uświęcenia i uszczęśliwienia życia, 1868‒1873). O dążeniu do samokształcenia i rozległości zainteresowań świadczą choćby spisywane od listopada 1871 r. streszczenia czytanych przez nią lektur i gromadzone notatki z różnych dziedzin wiedzy: ekonomii politycznej, historii starożytnej, historii i kultury Wilna, geografii. Z dzienników wynika, że interesowała się również filozofią, znała koncepcję „pojednania przeciwieństw” Henryka Struvego, określaną też jako „krytyczny realizm”, przedstawioną w pracy uczonego Synteza dwóch światów. Szkic filozoficzny (Warszawa 1876), nieobce jej były treści wychowawcze prezentowane w książkach Klementyny z Tańskich Hoffmanowej.

Emilia Beniowska w młodości, na początku twórczości diarystycznej, identyfikowała się z ideałami społeczeństwa konserwatywnego i odcinała się od ruchów emancypacyjnych, uważając, że prowadzą one do przejmowania przez kobiety „męskich nałogów” (F9-183, k. 14r), które są całkowicie obce ich łagodnej i czułej naturze. Ta początkowo krytyczna, pełna ograniczeń i dystansu, postawa autorki wobec dążeń emancypacyjnych kobiet stopniowo, wraz z wiekiem, nabywaniem świadomości społecznej, zwłaszcza w obliczu zrywu narodowego, ewoluuje. Przygotowania do powstania styczniowego mocno rozbudziły świadomość społeczną Wróblewskiej, roznieciły potrzebę czynu, pracy nad sobą i dla innych (F9-236, styczeń 1862, k. 77r). Emilia należała do Towarzystwa Pań Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo. Wprowadziła ją do towarzystwa siostra zakonna Aniela Dąbrowska, aktywnie działająca później na rzecz powstania. Diarystka zaprzyjaźniła się z Wandą z Wolskich Umińską, „Entuzjastką”, działaczką niezwykle zaangażowaną w różne formy pomocy więźniom politycznym i ich rodzinom (wspomagała także uwięzionego Tadeusza Wróblewskiego), organizatorką upowszechniania oświaty wśród kobiet wiejskich, z którą zbliża Wróblewską tajna działalność pedagogiczna. Nieobca jest też diarystce postać i idee Narcyzy Żmichowskiej, założycielki Koła Entuzjastek. Wspomina o jej mężnym duchu, gdy sama przechodzi kryzys spowodowany lękiem o życie zesłanego syna Tadeusza (F9-884, k. 12v).

Pod koniec życia Wróblewska mocno artykułuje swój sprzeciw wobec imperialistycznej polityki carskiej Rosji i surowo ocenia Rosjan jako naród wykorzystujący ideologię religijną do niewolenia innych narodów (F9-884, k. 19v). Potępia też rosyjski panslawizm, który „byłby śmiesznym, gdyby nie był jak miecz Damoklesa zawieszony nad głową ludów ziemi całéj” (F9-884, k. 20r). Zaborczym działaniom Rosjan – „dzikich barbarzyńców w europejskich sukniach” ‒ przeciwstawiała heroiczną postawę Polaków, gotowych oddać życie za wolność własną i innych narodów (F9-884, k. 20r).

15 lipca 1857 r. (a według dzienników 16 lipca) 27-letnia Emilia poślubiła szlachcica Eustachego Edwarda Wróblewskiego (1826‒1891) herbu Ślepowron, 31-letniego wdowca, który w 1856 r. powrócił z zesłania. W małżeństwie, trwającym prawie 30 lat, nie była szczęśliwa, co wynikało z różnicy osobowości, temperamentu, stylu życia i zainteresowań małżonków, ale ceniła pracę męża (lekarza homeopaty, czyli urzędnika medycznego niższej rangi) i jego zaangażowanie w pomaganie chorym i cierpiącym, choć to powodowało częstą nieobecność Wróblewskiego w domu. Emilię nie pociągało życie towarzyskie ani bale, nie lubiła robótek ręcznych, które były integralną częścią życia codziennego ówczesnych szlachcianek.

Była niezwykle oddaną matką, dbającą o edukację i postawę patriotyczną dzieci. „Jam Matka – pisała w dzienniku ‒ mnie więcej pracować nad sobą trzeba jak innym, bo ja będę przewodniczką moich dziatek, u mnie się o nie kiedyś Bóg i Ojczyzna dopomni” (F9-236, styczeń 1862 r., k. 77r). Z siedmiorga potomstwa tylko dwóch synów Wróblewskich – Tadeusz Stanisław (1858‒1925), któremu matka spisywała dziennik od pierwszych jego urodzin, i Augustyn Anicet (1866‒po 1913) – osiągnęło wiek dojrzały. Emilia bardzo ciężko przeżyła stratę dwóch synów, Władysława (1863‒1864) i Zygmunta (1868‒1871), oraz dwóch córek, Stanisławy Zofii (1864‒1868) i Marii (1860‒1878). Maria, dla której również prowadziła dziennik, zmarła w wieku niespełna 18 lat (28 kwietnia 1878 r.). Najmłodszy syn Kazimierz odszedł tragicznie już po śmierci diarystki w 1890 r., mając 17 lat. Emilia bardzo przeżywała aresztowanie w 1880 r. najstarszego syna Tadeusza, osadzonego na rok w Cytadeli Warszawskiej za działalność w duchu socjalistycznym, a następnie zesłanego, pomimo złego stanu zdrowia, w 1881 r. na trzy lata do guberni tobolskiej. „Kiedy Tadzio zwichnął swoją łatwą i gładką drogę, a dziś ciężko mu ‒ niczem go nie rozdrazniać, przebaczać, kochać, ufać. Coraz mi cięzej – jeszcze rok czekać, a przez ten rok co się stać może, jak tu się uzbroić w męztwo. Nie ma lekarstwa, tylko zatopienie się w Bogu, ufając J[ego] woli, zdanie się na Nią, ale i to osłabło” (F9-884, k. 12v).

Fundamentem patriotyzmu Wróblewskiej była wiara w Boga. Poszukiwanie obecności sacrum w życiu codziennym, etyka chrześcijańska, stała praca nad pogłębianiem duchowości, medytacje i przeprowadzanie rachunku sumienia, uczestnictwo w pielgrzymkach i rekolekcjach to często podejmowane wątki w jej egodokumentach. Gorliwa religijność autorki nie miała nic wspólnego ani z fanatyzmem, ani z bigoterią. „Fanatyk jest szaleńcem – napisała w Życzeniach i radach dla Polek (F9-884, k. 48v) ‒ bigot syn nałogu, nie klepaniem pacierzy podobasz się Bogu”.

Diarystka zmarła 23 grudnia 1886 r. w wieku 56 lat, spoczęła na wileńskiej Rossie. Wpisy w dziennikach prowadziła niemal przez 30 lat życia do września 1886 r., z dłuższą przerwą przypadającą na lata 1873–1877 i 1879–1883. Regularne pisanie rozpoczęła 5 sierpnia 1850 r., ale w tym pierwszym dzienniku, jeszcze z czasów panieńskich, wzmiankowała na początku, że tworzyła już wcześniej, jednak pierwsze kartki wydarła i powróciła do pisania po rocznej przerwie. Dziennik nazywała swoim przyjacielem, rozmówcą, powiernikiem swoich myśli, „on słuchać będzie opowiadania mych walk wewnętrznych, moich upadków lub zwycięztw” (F9-183, 25 stycznia 1853 r., k. 60v). Piśmiennictwo intymne Wróblewskiej to rodzaj autoterapii, droga do poznawania siebie, odkrywania własnych słabości i poszukiwania sposobów ich przełamywania.